Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

1/23/2019

1. Pseudo-reporter

Sarah otwiera z rozmachem drzwi i zaciska zęby.
Odór z papierowej torby i brud na wycieraczce jasno mówił, że Eddie Brock po raz kolejny zawitał do swojego mieszkania po dorywczej pracy fotografa i tym razem przyniósł ze sobą śmierdzącą niespodziankę, specjalnie o niej myśląc.
Kobieta wzdycha ciężko i łapie w dłoń papierowy ręcznik, który stoi na półce przy wyjściu po to, aby nie pobrudzić sobie dłoni psimi odchodami, które zbyt często odwiedzały jej wycieraczkę. Chwyta ostrożnie torbę i podnosi, przekraczając próg swojego mieszkania i błoto naniesione przez sąsiada z naprzeciwka. Puka głośno w stare, drewniane drzwi i wywraca oczami, kiedy słyszy dobrze jej znany głos, który informuje, że nie ma co się spieszyć, bo się nie pali. Chwilę później w progu staje Edward Junior, który z niesfornymi włosami zakłada poplamioną, prawdopodobnie sosem BBQ, koszulkę. Przez krótką sekundę oczy Sarah wędrują do nagiego torsu, po czym równie szybko wracają na pierwotne miejsce, kiedy głośne chrząknięcie zwraca jej uwagę.
— Czego znowu chcesz, słoneczko? — burczy i zakłada ramiona na klatce piersiowej. Porusza głową do przodu i do tyłu, a Sarah dopiero wtedy dostrzega, że mężczyzna lekko się chwieje, co nasuwało jeden wniosek: Brock jest podchmielony i najwyraźniej w ciągu dalszym baluje.
A ona i każdy mieszkaniec w tym cholernym bloku wie, że pijany Brock to wyznający wszystkim miłość Brock, który z satysfakcją krzyczy w środku nocy przez okno, że właśnie zalicza panią florystkę.
Sarah unosi rękę i potrząsa torbą, zaś drugą wspiera na biodrze. Różowy szlafrok zsuwa się lekko z lewego ramienia, pokazując kawałek męskiej koszuli w szkocką kratę.
— Coś przez przypadek upuściłeś — mówi chłodno.
Eddie uśmiecha się drwiąco i unosi brwi.
— Naprawdę? Nie zauważyłem. Miło jednak, że zajęłaś się tą sprawą. A teraz wybacz, jestem właśnie zajęty.
— Niby czym? Staczaniem się, pseudo-reporterze?
Mężczyzna parska śmiechem i opiera się umięśnionym ramieniem o ścianę. Jego nagie, duże stopy znajdują się na szarej wykładzinie, która gdzieniegdzie ma wyraźniejsze plamy i kępki sierści po psie.
— I kto to mówi? — wysuwa język i zagryza go. Uśmiecha się szeroko, a w policzkach pojawiają mu się delikatne dołeczki. — Swoją drogą, bardzo dobry film, pani z budki od kebabu.
— Wiesz ty co, Eddie? Może byś tak wziął tą torbę i wsadził ją sobie głęboko w...
Przerywa im huk uderzających drzwi o ścianę i towarzyszące temu, głośne beknięcie. Dłoń łapie za szlufkę od szlafroka Sarah i przysuwa gwałtownie do siebie. Zapach potu i papierosów unosi się na korytarzu. Eddie wywraca oczami, kiedy na policzku Sarah zostaje wyciśnięty soczysty buziak, a długie, splątane włosy opadają na jej ramię.
— Coś nie tak, skarbie? — pyta mężczyzna i dociska lewą rękę do biodra. Głaszcze miękki materiał swoimi szorstkimi od grywania na gitarze palcami.
Sarah mruga zaskoczona nagłym przejawem czułości i uśmiecha się lekko, kładąc dłoń na policzku swojego chłopaka. Wraca wzrokiem do krzywiącego się na twarzy sąsiada i mówi:
— Wszystko w porządku, Scott. Informowałam Eddie'go żeby pogłośnił muzykę, bo może być naprawdę głośno.
Brock kręci głową i zniesmaczony obserwuje, jak para znika we wnętrzu obskurnego mieszkania. Zanim jednak postanawia się odwrócić, brązowa torba ze śmierdzącą zawartością odbija się od jego torsu i upada na wycieraczkę, brudząc ją. Unosi brwi i spogląda na kpiący uśmiech Chesterfield, której głowa wystaje spomiędzy szpary futryny a drzwiami.
— Wydaje mi się, że to chyba twoje, Eddie. Lepiej będzie jak to posprzątasz — i zatrzaskuje drzwi.
Brock jęczy pod nosem i wchodzi do mieszkania, wiedząc doskonale, że jedyne co tej nocy będzie mu towarzyszyć, to irytujący śmiech sąsiadki, głośna muzyka i puszka rozgazowanego piwa.
I nieudany żart, którego smród unosi się w powietrzu.

Jeżeli znajdziesz w tekście błąd czy nawet zwykłą literówkę, proszę, napisz mi o niej w komentarzu. To pomaga mi udoskonalić swoją pracę. Dziękuję!